Na metę wbiegliśmy razem, Ewa jako 700-na, ja 701-szy z czasem 3:47,32 i 3:47,33 co uważam zważywszy na nasze już nie młode "pesele" 😉 za niezły debiut 👍👍👍.
Po pierwszym kilometrze można było już biec swoim tempem, choć tłoczno było do ok. 10km. Na początku trzymaliśmy się balonika 4.00, bo mieliśmy zamiar zmieścić się właśnie w takim czasie, ale po kilku kilometrach wydawał nam się zbyt wolny, więc przyspieszyliśmy zostawiając go w tyle 💪💪. Około 10-11km udało nam się dogonić dziewczynę z balonikiem 3.45 😎 i przez kilka kilometrów trzymaliśmy się w jej okolicy. Około 18km dogonił nas kolega z Kępna Darek Lesiczka, z którym biegliśmy aż do 25km, gdzie musiał nieco zwolnić. W między czasie udało nam się zostawić w tyle panią z balonikiem 3.45, która jednak na 35km dogoniła i wyprzedziła nas, gdyż moje nogi powoli przestawały utrzymywać tempo jakie mieliśmy do tej pory. Od 38km zaczęła się już poważna walka 😟, były momenty, że musiałem parę metrów iść. Na szczęście Ewa, która miała więcej sił nie zostawiła mnie i cały czas motywowała. W ten sposób udało nam się dobiec do mety. Przez moje proekologiczne wyrzucanie kubków po napojach i pojemników po żelach do koszy okazało się, że nieco nadłożyłem i wyszło mi według Polara 42,84km 🤦♂️.
Czołówka maratonu ruszyła punktualnie o 9:00, a nasza grupa wystartowała ok 3 minuty później, spokojnie korkując się w węższych gardłach.
Mając już pakiety i numery startowe do Wrocławia dostaliśmy się na ostatnią chwilę, kilka fotek 📸 📸 przed startem, buzi od małżonków 😘 😘 i udaliśmy się z Ewką na miejsce zbiórki grupy zielonej w której startowaliśmy.
Wielkie podziękowania kierujemy w stronę naszych sponsorów. Jednym z nich jest [A]MPER instalacje elektryczne
7 czerwca dowiedziałem się, że mogę wystartować w nocnym półmaratonie wrocławskim, kolega z pracy Michał Kucharski zaproponował mi start w Jego miejsce, gdyż sam z powodu kontuzji musiał zrezygnować ze startu. Za co jeszcze raz muszę Mu podziękować 👊. 7 Nocny Półmaraton Wrocławski przebiegliśmy z Ewą Kupczak z uśmiechem na ustach 😀😀 mimo niesprzyjającej pogody (od 4 km padał deszcz ), a medal 🏅 po ukończeniu tego biegu jest wypełnieniem medalu za ukończenie maratonu. Tym bardziej jestem szczęśliwy, że mogłem wystartować w półmaratonie mimo iż przegapiłem zapisy i mieć komplet.
Start maratonu był o godzinie 9:00 i żeby nie wyjeżdżać wcześnie rano aby zdążyć odebrać pakiet startowy wybraliśmy się z żoną w tym celu w sobotę popołudniu.
Autor: Marek Kowaliński
37 PKO Wrocław Maraton - podobno ostatni, który był poprowadzony ulicami miasta. Dla mnie 🏃 i Ewy Kupczak 🏃♀️ był debiutem na tym dystansie. Decyzja o starcie biegu zapadła dość spontanicznie, nie miałem w tym roku planów na zrobienie maratonu. Gdzieś w połowie marca zdarzyło mi się zrobić prawie 30km wybieganie, po wrzuceniu treningu na grupę Ewa napisała mi w komentarzu:
"Coś czuję, że ten maraton we Wrocławiu zrobimy razem" .
Zapaliła mi się lampka, że właściwie czemu nie? 😃 Jak nie teraz, to kiedy? Pierwszego kwietnia Ewka poinformowała mnie o tym, że zapisy na maraton Wrocław ruszyły, że Ona już się zapisała i żebym się spieszył, bo jest limit 4000 osób. Dojeżdżałem w tym momencie do Zgorzelca, szybki zjazd na parking przed granicą i już byłem zapisany 😁. Teraz tylko trzeba było jakoś powiedzieć o tym żonie żeby zapłaciła wpisowe. Najlepiej przez messenger, w odpowiedzi dostałem pytanie:
"Tak, a z głową wszystko ok?"
Na szczęście wpisowe opłaciła 🤗 i od tej chwili treningi miały na celu przygotować mnie do królewskiego dystansu, a czasu było wystarczająco dużo.