W dniach 21-23 lipca odbył się górski Runmageddon - Gladiator Race w znanym czeskim mieście Harrachov. Nie zabrakło na tym evencie rodzinki 🏃♀ Karoliny i 🏃 Łukasza Mońka, którzy startowali na dwóch dystansach: Ultra i Hardcore. Młodsze pokolenie natomiast na dystansie 3 km - 🧒 Filip oraz 1km - 👧 Marta.
Jako pierwszy wystartował Łukasz o godz. ⌚ 7:50.
Jego celem było Ultra +42km i 140 przeszkód. Gwoli wyjaśnienia - to dwie takie same pętle z dystansu Hardcore. Łukasz wybiegł w formule "Elite" mężczyzn, w której już na samym starcie miał obciążenie w formie worka z piaskiem, by za chwilę zmierzyć się z przewyższeniem na jednej ze skoczni. Jeśli chodzi o przewyższenia to jak wiadomo... pojęcie "Górski Runmageddon" rządzi się swoimi prawami i tych przewyższeń było... oporowo 😅.
Co ważne i trzeba o tym wspomnieć - pierwszą pętlę z dystansem finalnie około 23km i z ilością 69 przeszkód pokonał sam i mając na głowie opaskę Elite dobiegł do 70-ej przeszkody zwanej "Pszczelarz", przy której spędził 45min nieustającej walki i prób, by ją pokonać. Kiedy już myślał, ze uderzy w dzwonek 🛎... machnął się i zrezygnował 😫 - tym samym już nie zdołał jej przejść i niestety musiał oddać opaskę "Elite" 😔.
Założenie było takie, że jeśli przejdzie całą jedną pętle z opaską "Elite" to zrezygnuje na przepaku z dalszej walki na dystansie Ultra a zostanie z opaską "Elite" na dystansie Hardcore. Niestety i tym razem nie udało się donieść opaski, jak również wyruszyć bez opaski w drugą pętlę, ponieważ dobiegając do przepaku zegar pokazał, że zabrakło 10 minut do limitu czasowego 😔. Łukasz nie został więc wypuszczony na dalszą trasę i zakończył swój bieg z dystansem około 23km i 70 przeszkód.
Karolina natomiast wyruszyła na dystansie Hardcore - około 23km i 70 przeszkód o godz 11-ej. I jak jej wrażenia?? Takich przewyższeń jeszcze nie widziała i w nogach nie miała😁. Wydawało jej się, ze ciągle trzeba iść pod górę😅. Zdarzały się oczywiście zbiegi, do tego przeszkody siłowe i obciążeniowe - można by tego wymieniać i wymieniać 😃. Nie ma się co oszukiwać - karne burpessy też się zdarzały 😅, ale jak to Karolina - bardziej stawia na zabawę, niż na to, ze po każdych zawodach pokonuje coraz więcej przeszkód.
W takich startach często spotyka się ludzi, którzy służą dobrą radą. Piękne jest to, że mimo wysiłku potrafią podać dłoń, pomóc i czasem nawet tak zagadać, że potem zastanawiamy się... kiedy się weszło już na tą skocznię 😅.
Na drugi dzień wystartowały dzieci - najpierw Marta, która w końcu sama zdecydowała, ze pora żeby i ona pokazała co potrafi i na dystansie 1 km i 15 przeszkód bawiła się świetnie i jak przyznała "ona by jeszcze chciała znowu gdzieś wystartować 🙂"
Po niej wystartował kolejny "Eliciarz" - Filip.
Do pokonania miał 3 km i 30 przeszkód, z tym że jego bieg już nie jest dla samej zabawy, ponieważ kwalifikuje się do serii "Junior", w której jest klasyfikacja generalna. I z pełną dumą dobiegł do mety z opaską "Elite" - a co za tym idzie, pokonał wszystkie przeszkody bez pomocy i tym samym zajął 6 miejsce spośród 14 chłopców, którzy dobiegli tak jak on z opaską "Elite".
Cały weekend upłynął nam w formie sportowej, czyli tak jak lubimy 😀🙂.